Designer Avenue

Na sam koniec, podsumowań 7 edycji łódzkiego fashion week’u, została Aleja Projektantów.  Na głównej scenie wcale nie było, aż tak ciekawie jakby się mogło zdawać. Wielu projektantów reprezentowało niestety  bardzo niski poziom. Słabo odszyte kolekcje, brak pomysłu, nuda… trochę tego było, ale na szczęście jest jeszcze stara gwardia która broni honor Designer Avenue.  Skuteczny oręż w walce przeciwko słabej modzie wystosowali Maldoror, Hyakinth, Aga Pou i MMC. 

Trochę zamieszania, plotki, u jednych niesmak i oburzenie, u innych podekscytowanie… skrajne emocje jak przed każdym pokazem Maldorora. "Matki Madzi" nie było ale projektant pokazał naprawdę kawał świetnej kolekcji. Mieliśmy po części kontynuacje wiosennego pokazu… i naprawdę chwałą za to że projektant rozwinął ten temat.  Estetyka rodem z  berlińskich klubów techno…  ortaliony, skóra, lateks, dużo metalicznych i holograficznych materiałów, transparentne siatki lub golizna.  

   

U Hyakintha pojawiło się kilka wtórnych pomysłów, które już wcześniej można było zobaczyć u innych światowych projektantów. Ale mimo wszystko ta kolekcja naprawdę zrobiła na mnie wielkie wrażenie, bo Jacek Kłosiński zrobił ją na swój sposób. Mimo tych wtórnych akcentów, nie czułem ze  było to „odgrzewanie kotleta”. Wręcz przeciwnie cieszyłem się, ze projektant wyszedł do przeciętnego Polaka z ubraniami, które gryzą się tradycyjną wizją męskiej garderoby.  Męskie spódniczki na pewno nie są dla każdego, niemniej cieszy fakt, że ktoś tworzy modę balansującą na granicy mody męsko-damskiej  i robi to w naprawdę dobrym stylu.



U Agi Pou po wybiegu rozlały się kolory. Dla wielu ten pokaz był tandetny, bo zbyt cukierkowo, bo zbyt krzykliwie, bo jakieś wzory w kółka, bąbelki, et cetera… Nie każdy zniesie taką estetykę, ale faktem jest, że projektantka zaprezentowała naprawdę ciekawe uszytą kolekcje . Płynne zeszycia tkanin o różnych kolorach i printach naprawdę zasługują na ukłony.  Niektórzy zarzucali projektantce zbyt silne wzorowanie się na Pradzie czy Marni, ale nie dajmy się zwariować trendy op-artowskie zaznaczają się bardzo silnie u wielu projektantów w tym sezonie. 



MMC to wisienka na torcie każdej edycji fashion week… każdy o tym wie i spodziewa się mody na najwyższym światowym poziomie. Ja jeszcze nigdy się nie zawiodłem!!! I tym razem zobaczyłem awangardową, idealnie odszytą i pomysłową kolekcje.  Do tego świetnie wystylizowane sylwetki i wyreżyserowanie pokazu. Wśród kolorów biel, czerń, szarość, róż - a to wszystko pojawiało się na wybiegu w przemyślanych odsłonach. Projekty z  ultranowoczesnych i  najbardziej wysublimowanych tkanin. Charakterystyczne dla MMC pudełkowe formy,  geometryczne konstrukcje i nadbudowania. Duet Ilony Majer i Rafała Michalaka to bez wątpienia ścisła czołówka na polskim rynku modowym.



 Nie mniej przyjemnie oglądało się kolekcje Moniki Ptaszek, Nenukko, Piotrka Drzała, Tomaotomo, Wioli Wołczyńskiej i Kamili Gawrońskiej-Kasperskiej. Jeśli chodzi o gości zagranicznych to nie ma się nawet do czego przyczepić.
Kolekcje Dawida Tomaszewskiego i Mads’a Dinesen’a to klasa sama w sobie. Unikalne pomysły, kunszt wykończenia, naprawdę wysokie krawiectwo. 


 

Jakub Pieczarkowski

Jeśli chodzi o sekcje Out Off Schedule siódmej edycji Fashion Week Poland to zakończę na Jakubie Pieczarkowskim.  Pamiętam, że Jakub miał obawy co do pokazu w niedziele rano… wiadomo gruby after, ludzie przyjdą skacowani albo w ogóle nie przyjdą.  Ale hale wypełnił gesty tłum, a na skacowanych i przysypiających czekał pobudzający kopniak w postaci kolekcji „Consequences”.

Sam projektant mówi o swojej kolekcji, że to projekty na pograniczu kiczu.
Rzeczywiście niektóre z tych rzeczy takie są, ale wydaje mi się to właśnie joint tej kolekcji. Projektant wprowadza elementy brzydoty, pokazuje to co powszechnie uważa się za obciachowe co u niektórych kończy się szokiem estetycznym a u innych zachwytem.   

Kolekcja  to efekty filmów Ed Wooda i meksykańskich cholombians. Groteska, turpizm, pojawia się dużo złota, srebra, ćwieków, połysków, gradientów… i jak na Pieczarkowskiego przystało mamy konstrukcyjne szaleństwo i nietypowe materiały.  Jak nie ramoneska z membrany, to spodnie „malowane nożem”. Zawsze gdy patrzę na projekty Jakuba, to czuje że za każdym z nich kryje się jakaś ciekawa historia. 



Gold Digger

Ostatniego dnia łódzkiego fashion week'u pozwoliłem sobie na trochę rock&roll'a. Do mojej starej ramoneski dorzuciłem nitowane loafers'y i bransoletkę od Majki Rackiej. Nity na bransoletce i butach miały ten sam złoty odcień, jakbym dosłownie kupił je w komplecie.






Joanna Startek

Nie myliłem się!!! Już po wiosennej, szóstej edycji łódzkiego tygodnia mody wiedziałem, że Joanna Startek odniesie sukces w branży modowej.  Dziewczyna ma wielki talent i niebanalne podejście do mody męskiej, więc nie dziwi fakt, iż na jej koncie lądują coraz to nowe nagrody i wyróżnienia. Projektantka jest dwukrotna finalistką Złotej Nitki, finalistką Oskarów Fashion oraz laureatką nagrody Fashion Magazine za najlepszy debiut tego roku.

Podczas siódmej edycji Fashionphilosophy Fashion Week Poland, Joanna Startek  prezentowała się jednocześnie na scenie offowej jak i na alei w ramach gali dyplomowej ASP. Zacznę od pokazów dyplomowych, gdzie kolekcje prezentowali najlepsi z najlepszych Katedry Ubioru ASP. Było to jedenaście nazwisk, a wśród nich Joanna Startek z kolekcją
„Once upon a time”. O tej kolekcji pisałem już w kwietniu, relacjonując wiosenną edycje FW.  Podejrzewam, że domyślacie się kto wygrał  nagrodę główną Rektora ASP w Łodzi?! Oczywiście Joanna Startek, zgarniając przy okazji jeszcze nagrody od innych firm.

W ramach Out Off Schedule, projektantka zaprezentowała kolekcje „Ping-Pong It's Not Enough”, którą potwierdziła, iż wszystkie te nagrody trafiły w dobre ręce.  Joanna Startek  tworzy naprawdę modę na najwyższym światowym poziomie.  Inspiracją dla  „Ping-Pong It's Not Enough”, projektantka uczyniła sportową elegancje preppy. Jednak studenta Ivy League z późnych lat pięćdziesiątych przeniosła do XXI wieku.

Joanna Startek jest mistrzynią jeśli chodzi o konstrukcje, wykończenie i detale. Od razu rzuciły mi się w oczy finezyjne wycięcia, które zdobiły końce nogawek spodni. Do tego drewniane daszki i jakże charakterystyczne do projektantki nietuzinkowe kieszonki przy płaszczach i tshirtach.

 

Thunder Blond

Thunder Blond to marka, pod której nazwą projektuje Maciek Banasiak. Pierwszą premierową kolekcje
 „Laurel Louise Pharrel”, można było zobaczyć podczas pokazów Out Off Schedule na łódzkim fashion week.

Wyprzedzając  pokaz Thunder Blond zajrzałem do sieci próbując dowiedzieć się czegoś o marce i jedynie na facebook’u  znalazłem coś na temat. Informacyjnie cisza, ale kilka zdjęć zapowiadających kolekcje uświadomiło mnie w przekonaniu, że to raczej „cisza przed burzą”.

Cała kolekcja bazuje na kilku charakterystycznych motywach. Na początek trochę na sportowo, mamy dresową dzianinę, jednak jej banał projektant przełamał laurowym wieńcem, którym wykończył bluzy i dodatki. Pojawia się tez geometria  oparta na trójkącie. W tym temacie moim faworytem jest geometryczne poncho wykończone zamkiem błyskawicznym. Jak już mowa o zamkach błyskawicznych to miałem wrażenie, ze pojawiają się w kolekcji, w roli ściegu krawieckiego wykańczając ubrania zamiast tradycyjnego overlock’a.  Ale nie chodzi tutaj o zwykły ozdobnik… zamki odpowiadają za funkcjonalność tych ubrań co sam projektant udowodnił na koniec pokazu.

Kilka rzeczy z tej kolekcji jest już dostępnych do kupienia na stronie shwrm.pl





Color'it

Color blocking to jeden z moich ulubionych trendów w modzie. Może dla tego, ze kolor daje nieskończenie wiele możliwości na budowanie stylizacji. Poza tym zawsze poprawia mi humor i mam nadzieje że ludziom w otoczeniu także.

Ten zestaw miałem na sobie podczas trzeciego dnia łódzkiego fashion week. Całość oparłem na kolorach butów, dobierając do nich niebieską marynarkę i pomarańczowy tshirt. Liczyłem, że sobota będzie uosobieniem złotej polskiej jesieni, niestety cały dzień sypał śnieg... na szczęście buty mają korkowaną podeszwę co uratowało mi życie przed ewentualnym poślizgiem.







Blazer - ZARA
Tshirt - H&M
Shoes - PRADA

Young Fashion Photographers Now

Relacje, z tego co zobaczyłem na łódzkim tygodniu mody, zacznę nietypowo bo od wystawy Young Fashion Photographers Now. YFPN na dobre wpisało się w krajobraz pokazów offowych i nie wynika to z lokalizacji wernisażu a z racji konceptu, który opiera się na promowaniu świeżej krwi i utalentowanych artystów w dziedzinie fotografii modowej.

Podczas 7 edycji w surowej hali można było zobaczyć zdjęcia Agi Stodolskiej, Daniela Jaroszka, Małgosi Turczyńskiej, Michała Polaka, Marcina Kosakowskiego, Kingi Wasilewskiej, Tomasza Chadzińskiego, Pauliny Wierzgacz, Moniki Jelińskiej oraz efekty pracy duetu Łukasza Dziewica & Magdaleny Pankiewicz.

W tym przypadku ostatni będą pierwszymi. Prace  Łukasza Dziewica i Magdaleny Pankiewicz publikowane były m.in. na łamach KMag, Take Me czy choćby Commons&Sense.  Łukasz jest fotografem a Magda ilustratorką, i właśnie to połączenie artyzmu fotografii i fantazyjnej ilustracji dało efekt o którym warto głośno mówić.

Sesja „ Be a body” to zupełnie inne podejście do tematu. Te prace to pełne energii, kolorowe i zabawne przełamanie pompatycznych fotografii modowych. To właśnie wyróżniło Łukasza i Magdę od pozostałych autorów. Całość idealnie wystylizowana przez fashionPROfashion, którzy wykorzystali projekty Jakuba Pieczarkowskiego, Dominiki Cybulskiej, Pawła Pyzika, Karola Kurpiewskiego, Majki Rackiej, Domi Grzybek, Edyty Jermacz i Pajonk  by Michał Pająk. 


Co lepsze - o czym nie wielu wie - stylizacja, fotografie i ilustratorska obróbka wykonane były na wariackich papierach.  Łukasz gdy dowiedział się, że jest zaproszony na te wystawę YFPN, nie chcąc wystawiać zdjęć z dotychczasowego portfolio, postanowił zrobić na szybko coś czego nikt wcześniej nie widział. Całość to efekt kilkunastu godzin ciężkiej pracy, talentu i skumulowanej kreatywności.

















Zdjęcia: Łukasz Dziewic
Ilustracje: Magdalena Pankiewicz
Stylizacja: fashionPROfashion
Fryzury: Sławek Oszajca
Makijaż: Magdalena Marinkowic
Modele: Nicole / Wave Models, Maria / D’Vision, Kamil / ECM