Czytam prospekt z zapowiedziami kolekcji i opisem całego line up’u szóstej edycji Fashion Week Poland, a że od dawna kibicuje polskiemu offowi, pierwsze rozeznanie robię właśnie w tej materii.
Z wcześniejszych edycji rozpoznaje jedynie Paulinę Plizgę, Maldorora i Jarosława Ewerta, pyzatym tabula rasa. Odbieram to pozytywnie bo poczuje świeżą krew, ale i negatywnie bo nie zobaczę nowych projektów moich faworytów z wcześniejszych edycji.
Z wcześniejszych edycji rozpoznaje jedynie Paulinę Plizgę, Maldorora i Jarosława Ewerta, pyzatym tabula rasa. Odbieram to pozytywnie bo poczuje świeżą krew, ale i negatywnie bo nie zobaczę nowych projektów moich faworytów z wcześniejszych edycji.
Przeniosę się do czwartku. Wiem że harmonogram posypie się jak domek z kart. Dlaczego? bo chce być na pokazach ale muszę jednocześnie trzymać się planu przygotowanego dla „Akcji redakcji”. W ogóle to wszystko było na wariackich papierach przez co każdy z nas krzywo patrzył na organizacje tego projektu.
W budynku, gdzie jak kojarzę wcześniej odbywał się Fashion Film Festival, mamy spotkanie z redaktorką Elle, Anną Luboń. Bardzo ciekawa prelekcja, gdzie na przykładzie publikacji z magazynu Elle zgłębiamy tajniki redagowania tekstu. Niestety mało i w okrojonej formie. Pani Ania na pewno ma świetny warsztat i doświadczenie z czego mógłbym się dużo nauczyć – ale to raczej w formie stażu w redakcji Elle niż jednorazowego spotkania. Dalej idziemy na backstage Alei Projektantów, gdzie w pięć minut przelatujemy przez stanowiska odpowiedzialne za makijaż/fryzury, pomieszczenie dla modeli/modelek i na koniec zdjęcia na wybiegu (jeszcze z płyty paździerzowej ale obsuwa jest tu rzeczą naturalną). Teraz zabierają nas poza ŁSSE a nasza opiekunka z błaganiem patrzy na nasz truchcik, bo oczywiście jesteśmy spóźnieni. Patrzą też ludzie na ulicy, jakby miastem ruszyła procesja jakaś... ale nic sobie z tego nie robimy i dalej miło się wleczemy. Wiem że ma tam być wykład z Bartkiem Żurowskim, którego osobiście nie poznałem ale widząc go kilka razy na wcześniejszych fw, wiedziałem że jest ciekawy i na pewno ma ciekawe spojrzenie na modę i sztukę. A miał nawet więcej… poprowadził wykład o blogowaniu jako formie zawodu, gdzie dziś dostaje się prezenty od sponsorów za product placement czy zarabia niemałe pieniądze. Omawiane były różne aspekty blogerskiego sukcesu ale z jednym zgodzę się w 100% i od początku mojego bloga trzymam się go kurczowo, iż blogowanie to proces organiczny gdzie stopniowo buduje się pewną wartość.
Film wyświetlony podczas wykładu (Directed by Andrew Thomas Huang)
Niestety jedne przyjemności idą kosztem drugich, i tak zdążyłem tylko na pokazy Oli Bajer i IMA MAD. A gdybym tylko mógł to stałbym na pokazie Joanny Startek, bo dla mnie jej kolekcja była najlepsza na offach. Kolekcja „Once Upon a Time” inspirowana była fotografiami Jima Naughtena , choć bardziej niż inspiracja, była to indywidualna reinterpretacja uniformu by ostatecznie otrzymać efekt dekonstrukcji w antyuniform.
Kolekcje w moich oczach wyróżnia nienaganna estetyka wykonania, minimalistyczne kolory, wielowarstwowość tkanin i akcesoria (szczególnie rękawiczki i mini torebki przy mankietach).
photo: P.Stoppa
5 komentarzy:
ciekawa kolekcja ;) ja mam nadzieje ze na nastepna edycje uda mi sie tam zawitac ;)
Bardzo inspirujący blog:)
myślę, że ta edycja FW była dużo lepsza od poprzednich;) z chęcią znów tam pojadę ;)
Not gonna lie, I loooove the male models' cheek bones hahaha :D
Świetne zdjęcia, ciekawie to wygląda
Prześlij komentarz